Motyle umierają w pełnym słońcu
… strzały światła ― przeszywają bezgłośnie…
migot liści w gałęziach…
…
Na asfaltowej drodze ― dziwna nerwowość
wydłużonych cieni…
…
… wiatr ― dmie w tył ― i do przodu…
Nie za mocno…
… raczej ― lekko…
…
Płyną powietrzem ―
zataczając kręgi
― w którymś gorącym dniu lata…
…
… i wstrząsa swym drżeniem cała jaskrawość
― niemalże ― jak przy zmartwychwstaniu…
Nasyca grudy ziemi…
…
… słyszę ―
bicie
― serca…
… dalekie echo dzwonów…
…
Spadają z nieba i płoną ―
w jaśniejącym snopie
― zbliżającego się deszczu…
…
Za późno!
… czuję pierwsze podmuchy zagadkowej
śmierci…
…
… blask ―
który
― oślepia…
(Włodzimierz Zastawniak, 2017-11-16)
https://www.youtube.com/watch?v=sQh77G9CSOY
Komentarze (3)
Wymowny wiersz, a motyle nie mają w swym życiu lekko
:)
Witaj. Twoj wiersz mozna interpretowac na wiele
sposobow. W mojej glowie, zrodzilo sie kilka
odczytow... przez co ten bardzo dobry wiersz nabiera
mocy, chodzi mi o moc sprawcza na czytelnika. Utwor
muzyczny swietnie komponuje sie z wierszem... i ja
uslyszalam bicie dzwonow, odlegle ale wyrazne. Moc
serdecznosci.
... zachwycający, obrazowy wiersz... jestem pod
urokiem obrazów... Pozdrawiam :)