Może
Dwa serca zagubione w
Obłudnej rzeczywistości
Karmią się skamielinami
Szczęścia
Zakopanego gdzieś w
Głębi ich dusz
Nie potrafią odnaleźć
Wspólnej wiary
Wspólnego rytmu
Szukają niewidzialnych
Symboli bycia sobą
Bezimienne uczucia
Które noszą w sobie
Pustoszą ich myśli
Jedno pragnie
Drugie szlocha
Oddalone od siebie
O czas niezrozumienia
Kroczą obok siebie
Nie wiedząc o tym
Że to co widzialne
Stanie się niewidzialnym
Że z bogaczy przerodzą
Się w nędzarzy
W pogoni za ucieczką
Zatracają się
Zatracają szansę
Na siebie…
Szukają siebie w
Mroku nocy
Lecz na siłę
Utrudniają sobie
Oddychanie tym samym
Powietrzem
Czasem nadzieja
Okrywa je swoją delikatną
Mgłą, dodając im wiary
W to, że może kiedyś
Może gdzieś,
Może któreś
Wyciągnie dłoń
I wydrze się z cichych
Krain samotności
Może wtedy, niemy szept
Przestanie być niemy
Może wtedy chmury otulą
Ich sen
I zrozumieją co naprawdę
Ważne
Może przyjdzie ten dzień
Może to już ten dzień…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.