Może bardziej boleć?
patrząc w oczy ciemnościom pytam gdzie ten
ranek
gdy wyruszyłem w drogę wabiony edenem
wszystko było przepiękne pełne obiecanek
dzisiaj tkwię na pustkowiu mając życzeń
siedem
z których jedno spełniłaś zastrzegając przy
tym
że złote rybki także miewają limity
patrząc w przeszłość na przekór kąpię się w
iluzjach
nie czując gradu iskier niczym gejzer
tnących
serce umierające w realnych konwulsjach
odłamkami dobite resztkę tchnienia
wtłoczy
w arterie pozbawione wszelakiej nadziei
wieszcząc po raz kolejny koniec odysei
patrząc na świat z dystansu zakuwam
marzenie
w najpotężniejsze dyby ze zwątpień
skręcone
nie zdało egzaminu gnije potępieniem
mniej boli gdy go nie ma wolniej wtedy
konam
poprzez łzy głupie jeszcze widzę zachód
słońca
czy to koniec początku czy początek
końca
dlaczego nie potrafię ulec nienawiści
ona w tobie głęboko tkwi pamiętnym
zdaniem
czasem wystarczy tylko że czas sny
zabliźni
wyparuje na zawsze co było kochaniem
dla mnie najszczerszym słowem czym dla
ciebie zatem
nikłą metamorfozą naszym poematem
Komentarze (3)
W zgrabną formę ujęty życiowy dramat, w którym
"pamiętne zdanie" (jak mniemam)
odegrało kluczową rolę. Miłego wieczoru:)
Ach zycie...
Refleksyjne podsumowanie życia- patrząc z perspektywy
widać, że nie wszystkie młodzieńcze marzenia się
spełniają.