Może kiedyś
Ileż można wierzyć w cuda,
Ciągle ufać, że się uda?
Ileż można łez marnować,
Ciągle się przed światem chować?
Kiedy wreszcie ktoś wykrzyczy,
Że już nie chce żyć na smyczy,
Że chce wierzyć swoją wiarą,
Że już nie chce być ofiarą.
Tylu ludzi walczy z pustką
Ja wciąż chowam się pod chustką.
Już nie mogę tu wytrzymać!
Nie chce się pod górę wspinać,
Ciągle wierzyć w to co będzie,
Mieć tysiące wrogów wszędzie,
Ciągle czekać, ciągle szukać
Puste słowa na wiatr rzucać.
Kiedy wreszcie to się skończy?
Kto światełko małe włączy?
Kto pozwoli mej nadziei
Wmawiać, że się wszystko zmieni?
Czy już zawsze będę sama?
Może zniknie kiedyś rana...?
Czy zaufam kiedyś sobie?
Czy oparcie znajdę w Tobie?
Nie chce skończyć tego życia
Tak bez blasku, bez odbicia.
Chce zostawić jakieś ślady,
Chce, by każdy był ciekawy,
Ile dałam, co znaczyłam,
Ilu ludzi pocieszyłam.
Ile dobra z mojej ręki,
A jak mało słowa: „dzięki”
Może kiedyś to zrozumie,
Może złość tą opanuje,
Może kiedyś ktoś wypowie :
„Ta to miała siły w sobie ,,,”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.