Może Ty podasz mi rękę?
Świat jest szary i nijaki.
Niezauważalna pośród bezbarwnego tłumu.
Pusto.
Moje serce umiera.
Upadłam.
Może Ty podasz mi rękę?
Potrzebuję świeżego powietrza.
Zieleni łąk.
Wiatru we włosach.
Zapomnienia.
Duszę się.
Zabierzesz mnie za miasto?
Do kwiatów.
Zimnego strumyka.
Żółtych motyli.
Bezchmurnego nieba.
Do świętego spokoju.
Dlaczego mijasz mnie obojętnie?
Za dużo wymagam.
O nic już nie poproszę.
Przecież mnie nie znasz.
Dam sobie radę.
Wstałam.
Czemu spoglądasz ze zdumieniem?
To nic takiego.
Zdarte dłonie.
Dziurawe rajstopy.
Rozmazany makijaż.
Czas wrócić do domu.
Komentarze (6)
za miastem zawsze znajduję ukojenie, smutny ten Twój
wiersz, chwyta za serce
Ważne by się podnosić! Pozdrawiam!
W miastach sie dusimy....Trzeba jednak oddychac
swiezym powietrzem chociaz w weekend.Dobrze tez gdy
mamy kogos kochanego u boku...
Życie swoim ciężarem nieraz nas przytłacza, upadamy
ale się podnosimy i to jest najważniejsze. To nic że
zdarte dłonie rozmazany makijaż, ważne że mamy siłę
się podnieść i iść przed siebie, pozdrawiam.
Chciałem zabrać cię nad morze..lecz zgubiłaś się na
lata..Teraz muszę, mój ty Boże..wracać dookoła
świata.." Wiesz, niedużo chcesz..wycieczka za miasto..
:) M.
No podaj jej wreszcie reke, ty TY!Jesli Ci jej nie
zal,to chociaz o rajstopach pomysl.!!!!+++++