może umknę...
może umknę o świcie
z nieczułością na rzęsach
zamiast snu
zawieszonego leniwie
zwinę żagle mych ramion
i odpłynę w niepamięć
ukojenie ze sobą zabiorę
pewnie szepniesz zaspany
tuląc twarz w mą koszulę
że moj zapach odurza Twe zmysły
że mnie kochasz nad życie
i odchodzę nie w porę
że być może jednak zostanę
autor
źdźbło trawy
Dodano: 2006-08-08 14:19:28
Ten wiersz przeczytano 436 razy
Oddanych głosów: 17
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.