Może...Kiedyś...
Może kiedyś pożałuję…
Może stratę tę odczuję…
Może w samotna noc bez pieszczot
Przypomnę sobie dotyk rąk,
Co pieściły nieporadnie,
Lecz tak dokładnie
Jakby chciały wręcz przesadnie
Poznać mapę mego ciała,
Czułam się wtedy taka mała
Niby ziarenko maku
Obracane w palcach ziemi
Może kiedyś sobie przypomnę
Jak po upojnej nocy
Dzień spędzałam półprzytomnie,
Jak mówiłam wciąż o tobie
Jako o cudownej osobie
Wszyscy wiedzieli, że wreszcie
Nie jestem sama
Później coś się popsuło
Przez twoja żądzę
Stłukło się lustro weneckie
I ujrzałam to, co od dawna wiedziałam
Może kiedyś powiem,
Że wciąż mam cię w głowie,
Może kiedyś zatęsknię nawet,
Lecz teraz emocje,
Które sam we mnie zbudziłeś
Zmuszają bym odpuściła,
Bym była zimna jak głaz,
Nie pierwszy i ostatni raz.
Nie zważając na twoje prośby
Porzuciła cię i zepchnęła
W otchłań pytań i żalu
Rzecz jest to dla mnie bolesna
Niemalże tak jak dla ciebie
Lecz satysfakcja nieunikniona
Gdy natura ma nieoswojona
Serdecznie życzy ci najgorszego
Po tym, co zrobiłeś mi złego
Teraz bez złudzeń i trwogi
Powiem ci w oczy,
Bo inaczej się nie godzi:
„Mam dość twej osoby,
więc idź i zapomnij…”
,,Rozstania mniej boli niż słowo:,,Zapomnij!''... ''
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.