Mroczny bal...
Wchodzę w ten tunel od nowa,
Me życie powoli się w ukryciu chowa.
Coraz dalej tam wchodzę...
Czy powiedzieć "wychodzę"?
Zaciekawiona,nie myśląc,że to zło,
Tam przez chwile życie ma kolorowe tło.
Czemu to nie trwa wiecznie?!
Czemu nie mogę dojść do celu
bezpiecznie?!
Czy to moja wina...?
I ta stale smutna mina?
Może to doprowadziło mnie tam...
Poczucie,że nie jestem potrzebna wam..?
Topie tam wszelkie smutki...
Smutek na chwilę staje się malutki...
Szczęscie gości u mnie wtedy,
Życie nabiera sensu i barw jakby za sprawą
kolorowej kredy.
Lecz...mija to wszystko nagle...to tak
krótko jednak trwało...
Ale mi nadal tej satysfakcji mało!!
Powraca większy smutek i żal...
W ten sposób zaczynam mrocznego życia
czarny bal...
Spostrzegam,że tunel światełka w oddali już
nie ma,jestem w ciemności sama...
Jak pośród czarnych dam-biała dama.
Nie wyjdę już stąd,bo weszłam za
daleko...tam...
I nie umiem znaleźć do
prawdziwego,długotrwałego szczęścia bram...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.