MUGIENS VACCA, CZYLI CZEGO NIE...
Na sam początek, gdy mi zwierz
Niesyty wszelkich smaków
Zupę przepływa wzdłuż i wszerz,
Gdy tonie ciągle łaknąc.
I gdy wyszczerza ostre kły
Zza płotu pies sąsiada.
Dobrze, że płot, inaczej zły
Nie tylko by ujadał.
Gdy wokół szyi pełza wąż
Ściślejszym coraz kręgiem
Lub prycha niespokojny wciąż
I drapie kot w podzięce.
I jeszcze, że tak milczy karp,
Gdy trzeba walczyć, krzyczeć,
Pod nożem, bo jest jeden skarb
Nieporównany z niczym.
I osła, który lubi stać.
Barana, który bodzie.
Ileż tych zwierząt muszę znać
I ile znosić co dzień?!
Jednak najbardziej takich krów –
Wyschnięte wymię znakiem,
Gdy zamiast mleka, struga słów
I tylko to potrafią.
Jest to wiersz, ktory pojawia sie tu pozaplanowo. Skoro przeczytala go jedna osoba, moga przeczytac wszyscy, ktorzy beda mieli ochote. Przy okazji wyjasniam, ze "mugiens vacca" znaczy ryczaca krowa. Milej lektury zycze. Dodam jeszcze, ze wiersz powstal dosc dawno i nie odnosi sie do nikogo konkretnego na tej stronie, wiec jesli ktos probuje czynic takie odniesienia, robi to na wlasna odpowiedzialnosc.
Komentarze (1)
Wspaniale napisane - bez zbędnych ach i och piszę.
Szczera to prawda ileż tych "zwierząt" - wokół nas -
bez ujmy dla ich gatunku!