Mursz
widziane podczas niedawnej przejażdżki:
klocek z lat siedemdziesiątych,
nieotynkowany
pomiędzy okienkami strychu - dziura na
bozię
zamiast figurki Niepokalanej- jaskółcze
gniazdo.
i jeszcze ten
smętnie dyndający kabel
(w założeniu Zawsze Dziewica
miała być podświetlana)
krótko mówiąc: obraz nędzy
tak wielkiej, że nie ma miejsca na
rozpacz
już wiesz, co chcę powiedzieć?
kilka zdań o nieopierzonych dzieciach
dorastających w miejscu, gdzie miało
stać
ceramiczne bóstwo
bajkę o triumfie natury, cudzie narodzin
oddechu i krwi
szkoda, że mój dom nie ma
takiej swego rodzaju dziupli w
suporeksie
postawiłbym tam plastikowego diabełka
by mnie strzegł
każdego wieczoru wychodziłbym na schody
posłuchać, jak delikatnie i miarowo
bije pustka, którą ma zamiast serca
Komentarze (7)
niesamowita wizja... oj potrafisz dotrzeć do
zakamarków...
Forma wiersza ma swój urok...co to za stróż z
plastiku...wiatr szybko zdmuchnie...pozdrawiam ciepło
wiersz kojarzy mi się z dzieckiem piszącym o ciężkiej
artylerii
Ciekawie o triumfie natury ludzkiej i nie tylko.
Przejeżdżając z punktu A do B, obserwuję podobny
zmurszały klocek z lat siedemdziesiątych, nie
widziałam gniazda, ale na dachu wyrosło spore drzewo.
Miłego dnia:)
na zgodę Florianie i nie tylko
jestem na TAK
To, że u Ciebie jest nietuzinkowo to normalka,
pozdrawiam :)
Dobry. "podczas"? Pozdro