Musisz...
Musisz... słowo niewielkie,
Wydawałoby się nic nie znaczące.
Jednak ma ono w sobie przedziwną siłę.
Ma ono moc rażenia piorunem.
Na ile się go użyje
na tyle zwraca uwagę.
W efekcie przymnaża wrogów.
Musisz... słowo często używane,
bez zastanowienia.
Skierowane przeciwko sobie ma napędzać,
Stawać się motorem
do większego wysiłku.
Lecz na ile musisz,
na ile oceniasz swoje możliwości.
Jaki to ma sens dla mnie,
a jaki dla innych.
Przekraczając granicę stajesz się
Niewolnikiem samego siebie
– zrodzi się złość i bunt.
Skierujesz całe zło przeciwko sobie,
Potem skierujesz przeciwko drugiemu,
A może i dalej
– przeciwko całemu otoczeniu.
Musisz... słowo,
które rodzi nienawiść.
Skierowane przeciwko
drugiemu człowiekowi
Stawia w roli pana i Boga,
Nie daje możliwości wyboru.
W przeciwniku zrodzi się
bunt i poczucie niewoli.
Może stać się on wrogiem dla mówiącego.
A wtedy rozpocznie się walka,
Najpierw w duchu, potem w mowie,
A na koniec w czynach.
To będzie już cała wojna,
którą niełatwo zatrzymać.
Musisz... słowo,
którego najlepiej nie używać.
Bóg dał nam wolną wolę i szanuje ją.
Dlaczego człowiek nie miałby
jej szanować?
Joanna Es - Ka
Komentarze (7)
Ładny wiersz z bardzo dobrą refleksją. Pozdrawiam
cieplutko.
Ciekawe refleksje Asiu. Pozdrawiam:-)
Kochane - dziękuję serdecznie. Pozdrawiam ciepło.
Mądra puenta. Nic nie musimy.
Mus to niewola.Chyba,że nie chcem ale muszem.
Pozdrawiam
Ciekawie piszesz...
:)
Pozdrawiam.
Właśnie, dlaczego nie szanować? Powinniśmy Wszystkich.
Pozdrawiam
Ciekawie refleksyjnie. Ładnie podoba mi się.