Mutismus
Przerażającej jesieni kilka lat temu
śmierć chrobotała i była blisko
nie dano tej łaski życiu mojemu
derealizacja ukłoniła się z uśmiechem
nisko
Godziny stały się latami
myśli wyobrażeniami
sny krwawiącymi stygmatami
Listopadowy atak nie moich przerażeń
dostrzegłem wtedy wszystkie te twarze...
Postać schodząca do mnie ze ściany
paraliż senny choć był na jawie
poczułem wszystkie z przeszłości rany
dlaczego umarłem tylko prawie?
Wołałem się cały swoim głosem
cisza trwająca miliony bezsensów
ciągle na krzyż wchodzę i schodzę
oczekując nerwowo przepięknego kresu
Komentarze (2)
Zatrzymał:)pozdrawiam cieplutko:)
Mega wymowny wiersz, daje tak wiele do myślenia
pozdrawiam ;)