Muza gorąca jak meduza
Zagrasz dla mnie na pianinie?
Sprawisz, że świat się w dźwięku z Twoich
puszków opuszków rozwinie
Wszystko co przykre, jak gorycz w cukrze
się rozpłynie
Nasze dusze będą tańczyć
Na niewidzialnej dzwiękolinie
Tak ekstremalnie, niematerialnie
Będą latać po suficie
Drganiami pobudzane
Spod dziesięciu opuszków dla dwóch odludków
Szum Twoich emocji wezbranych,
jak fala w skałę – w klawisze
uderzanych
Z inwencji emocjonalnego sztormu;
statek wyrzeźbiony w konwencji, w drzazgi
roztrzaskiwany
Mój wzór człekokształtny na skinienie Twego
palca
W rytm magiczny kiwany
Ten dźwięk z głębi duszy wyłuskany
Z mojego ciała właz dla jej wolności jest
wystukiwany
Kodem otwierany
W ten czas obłąkany pękają granic rozumu
parkany
Jak Jezus na krzyżu;
Zjednoczył się z Bogiem po przez
(nie)śmiertelne rany
Tak teraz wyzwala to w nas ten stan
niespotykany
Ściany zawarte w betonie mają rany
otworzone
Werbalna kipiel wzburzona przez dłonie
Mój wzór człekokształtny zagina na dywanie
w pokłonie
Kolejna dźwięków skotłowana piana
Z dłoni jak armada; na pianino swój zew
wykłada
Dudni jak biegnące słonie
Bariera dźwięku pęka, jak serce Julii w
Weronie
Już ta muza będzie trwać na wieki
Dmuchnij włosy naelektryzowane
Podaj dłonie duszą przepełnione
Otwórz powieki
Ukaż oczy uniesieniem zamglone
Uśmiechnij policzki zarumienione
To co piękne zostało wyzwolone
Jak szum morza w muszli utrwalone
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.