muzeum zachłannych
Ten malarz był kiedyś ptakiem
widać ten błysk w oku kruka
rozbitego na czerwonym niebie
czarny frak taki jak nosił
kiedy drapał płótno dymem z papierosa
drżącym winem wyszła spontaniczność
przecież to widać
to takie proste
za mocna czerwień tli złość
krukowi to nie przeszkadza
i te pocięte, czarne rękawiczki pracują
pędzlem
a historia ?
to przecież takie oczywiste
Płodność zostawił u pokojówki
dzieci rozdał biednym
a sobie zostawił tylko pragnienie
jestem taki zachłanny
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.