muzyka dwóch tysięcy plemników.
skandowania tłumu, przy skołatanej
niedzieli.
pobieram każdą nutę. w krwiobieg,
przez płuca do mózgu, drogi krzyżowe,
ognie. na pohybel niedowiarkom...
zakochałem się w strunach,
które potrafią tatuować. numery,
na duszach świętych hendrixa i morrisona.
dźwięk ma wymiar dziedziczny,
przechodzi obok. drogą płciową.
smycz w oczodołach, za koszulą alabaster.
odzyskuje status wierzącego. w demony.
jestem narzędziem kontaktu wzrokowego.
na widowni koncentracja, że proszę siadać.
chrzczę cię muzyką, w imię ojca i syna....
ave satan i maryja. para zawsze dziewicza.
Komentarze (7)
Super.. lubię takie klimaty..+pozdrawiam
Odważnie i za to brawa.
odważne słowa, począwszy od tytułu aż do ostatniej
kropki; kiedy niezbyt świntuszysz, lubię cię czytać :)
Kor, po "wierzącego", bez kropki. świetny, krzykliwy,
pewnie do niewielu tutaj dotrze, ale zawsze warto ;).
widzę, że kręci nas ta sama muza. ściskam :)
prawda nawet bez kontaktu wzrokowego Człowiek jest
muzyką Piękny wiersz Na Tak! pozdrowienia
Cornello, es Magnus et Magnifico!Spod lakieru słów
zęby do mnie szczerzy subtelna ironia na wiece i
pogadanki antyaborcjonistów wszelkiej maści, na
dodatek okraszona tropem muzycznym - dewoci dostaną
zapaści!
Usiadłam, przeczytałam i po koncentracji dostrzeglam,
że dzisiejszy szatan podoba mi się bardziej od
wszczorajszego, bo muzyczny.