Muzyka pana K.
Za oknem śnieg sypie zaciekłe
Słońce zza gór jeszcze walczy
O blask swój znikający ostatecznie
nim noc dzień mrokiem wykończy
On siedzi - w dłoniach skrzypce
Gra - jakby napędzał śnieżną nawałnicę
Chata w zaspach śniegu niknie-
Wygraną jest tu także przeżycie!
W kominku pali się polano
Iskra tańczy w takt muzyki
Takiej, która nie miała by granic
Przy której zamilkł by świat w zachwycie
W tle tego walka nieśmiertelna
Taka jaką się toczy tylko raz na całe
życie
Gdy „To” przychodzi po niego po cichu
zaczyna się szaleńczy taniec po gryfie
Ja przyglądam się wszystkiemu od
zewnątrz
Chcę by dźwięki dalej mi w sercu grały
Chcę by żaden się nie kończył!
Żeby ręce mnie od bicia oklasków bolały!
Nie słyszą oni jednak mego pragnienia
Odgrywają swoje rolę skrzętnie
Gdy zło groźną postać przybiera
Muzyka rozbrzmiewa wspanialej,
przepięknie
Kończy się noc, rozpływa się chatka w mroku
Sen przychodzi po nas wszystkich pomału,
po trochu
I tylko księżyc jeszcze coś basem
przyśpiewuje
Niekończącej się opowieści akompaniuje
Komentarze (1)
Bardzo ciekawy dramatyczny nieco wiersz;)