Muzykofilia
Zanim zasłucham się doszczętnie, tekst
drapnie wnętrze
lekko i z sensem, by delikatnie ruszyć z
muzyką, poszarpać
struny dograne zgrabnie. Wtedy jak zawsze,
znowu
nie zasnę. Spadnie to na mnie, rozdrażni
bardzo.
Zostawi taką całkiem bezradną, bo
nastrojoną
wdzięcznym klekotem równych klawiszy, w
których
być może skrzypce usłyszę i mimochodem
pociagnę smyczkiem. Gdy na dodatek
Brandford
zagada ciepłym dialogiem na saksofonie,
przejdziesz
mi gładko przez kłębek myśli, by cię
wyrzucić prosto
na Piątej, przy moim boku. Wygłaskasz sobie
wtedy
przychylność pod moje ramie a w dźwiękach
czysto
brzmiacych jak kryształ odnajdziesz siebie
i poprowadzisz
mnie w takt melodii na długi spacer, po to
by poczuć
klimat ulicy, na której śpiewa nam na dzień
dobry,
całkiem beztroski, Angielski Facet z Nowego
Yorku.
http://www.youtube.com/watch?v=C3lpJ5LAPhE
Komentarze (7)
Ten wiersz napisal napewno muzykofil.A ja choc
mam male uszy,sercem uslyszalam te przepiekna
muzyke.Cacuszko!!!+++
w kąciku u melomana siedzę sobie zasłuchana :)
Wiersz zyskuje po kolejnym czytaniu... Pozdrawiam :)
wiersz bezpośredni dobry Serdeczności :)
Wiersz bardzo dobry. Ciekawe są w nim metafory i
porównania.
Skłania do refleksji.
Poprzez nietypowy dobór słów, wiersz ma interesujący
klimat.
Kącik melomana :)..Do tego Cole Porter na trąbce :)..
M.
Szedłem z tobą w takt muzyki, ale gdzieś mnie
zgubiłeś- szkoda, bo ładnie się zaczęło.
Pozdrawiam