Myślałem, że to już jest wszystko
Zmieniono mi życie
Szczęki imadła chwyciły mnie za gardło
Wykrztusić nie mogłem słowa, krzyku żadnego
Młotkiem walono mnie po głowie i to mocno
Wykrzywiając mi kręgosłup, zniewolonego
Ledwie żywy od tego bicia i wykrzywiania
Znów chwyciły mnie te obrzydlistwa
Znów ten sam młotek, cóżem Tobie zrobił
Ze walisz mnie od nóg wykrzywiając wszystko
Ucieszony leżę obok tego mściciela imadła
młotek obok, to wstrętne dla mnie
straszydło
Przyoblekłem wygląd w kształt krzywizn
myślałem ze to już jest wszystko
Gdzie tam, znowu w tych szczękach tkwię jak
niemowlę w beciku bez ruchu
Po mojej nowej wykrzywionej głowie
coś mnie strasznie drapie, pilnikiem
skrobie
Patrzę na te wykrzywione ciało, nie poznaję
siebie
Ten młotek i to imadło uczyniły takie
zjawisko
Byłem prostym pięknym drutem sam w sobie
Przerobiono mnie pięknego i nic już po
mnie
Do torby pełnego żelastwa wrzucono mnie ze
wstydem
Jestem nowy witają mnie one ? nazwali mnie
wytrychem
--------------------------
Słyszę - Jutro zaczynasz pracę
- w nocy ?
- w banku
tam otworzysz kasę
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (3)
No to się dzieje :)
Ja też nie
Pozdrawiam Bolesławie:-)
wiesz co? Nie znałam Cię od tej fantastycznej strony.
Fajny wiersz.