Na co poecie słońce
Co poecie po słońcu,
gdy codzienność już trawą porosła.
Wczoraj fiołki w pośpiechu zerwane
dziś pachną jak w połowie otwarta
książka,
jak mokry w mych dłoniach talerz.
Na co poecie słońce,
gdy patrząc na zieleń oczy mruży.
Za oknem biały bez z całej siły zakwitł.
Chwilę zachwycał, teraz przypomina,
aby koniecznie w sobotę uprać firanki.
Słońce znów zieleń wysuszy,
wiatr zrobi poecie miejsce.
W końcu na pożółkłych liściach
najpiękniejsze pisze się wiersze.
Komentarze (3)
Z ogromna radoscia moglam znowu przeczytac nowy
wiersz, a robie to tak czesto i tak chetnie ze
wlasciwie powinnas bywac tutaj codziennie...z
Noworocznymi pozdrowieniami!
Przepiękny wiersz, jak wszystkie Twoje. Tak się
cieszę, że znowu coś tu dodałaś!Podwyższasz poziom
Beja ;)
"Lecz liście poetę barwami omamią
cudownie złocistej jesieni,
nim słowa zapisze na liściach dębowych
opadną bezwładnie do ziemi..."
Pozdrawiam z uśmiechem. Aga