„Na co to komu ?” (jednoaktówka)
A tak - na próbę. Scena I.
Osoby:
- Poeta, Bogumił Rymoszewski, już nie
fircyk lat 28, bez majątku i widoków, liczy
na rękę Heleny
- baronowa, Wiktoryna Zadufańska, de domo
"Kołtun" Tłuszczak
- baron, Światosław Zadufański herbu
"Przypał"
- Helena Zadufańska, córka baronostwa, lat
18, na wydaniu
- Jagienka Zadufańska, młodsza siostra
Heleny, lat prawie 17
- służący, Horacy Dobrosłuch, wiek
nieokreślony - bliżej jednakże "dziesiąt"
niż "dzieści".
Scena I.
Poeta, B.R.:
(Wczesny poranek. Siedzi przy biurku. Ręce
niechcący brudzi kałamarzem)
O! Już palce powalane, całe w
atramencie,
co pióro dzierżycie. Na życia zakręcie,
kiedy wena przyjdzie, to zaraz odchodzi.
Zawszeć jakiś powód poezji przeszkodzi.
Już pisać zaczynam, co się często
zdarza,
a tu pech, wypadek mój talent podważa.
Pióro, co zgubiła gąska w apopleksach,
rękę powalało i zrobiło kleksa.
I masz Ci placek babo, oto zamieszanie.
Wytrzeć teraz muszę i gdzież me pisanie.
Wena mnie odejdzie - to już mam jak w
banku.
Horacy! Horacy!
Służący, Horacy:
Sługa uniżony.
(szeptem) Co znowu mopanku?
Poeta:
Co tak szybko włazisz, Panie
Dobrosłuchu?
Ja Cię znam huncwocie , drzwi miałeś na
uchu.
Okiem jednym podglądałeś ciurkiem.
Co się dzieje baczysz - przez skobelka
dziurkę.
Horacy (zmieszany):
Skąd znowu? A gdzieżby! Przechodziłem
właśnie,
a tu z komnaty Waszeci, jak wrzaśnie,
że serce stanęło w moim starym ciele.
Kto słyszał tak wrzeszczeć. Obudzi Pan
Helę.
(Na to wbiega obudzona Helena.
W dobrym nastroju, albowiem noc była
przychylna młodości}
Helena (z egzaltowanym oburzeniem):
Dobrosłusiu! Czy tobie poezja niemiła?
Czemu to służący karci Bogumiła?
Toć to niepodobna – twe imię Horacy,
to dla poezyi bardzo dużo znaczy.
A ja widzisz nie śpię , bo żem już
wyspana
i rankiem przychodzę, by rymów arkana
posiąść od zacnego pana Bogumiła.
Horacy (szeptem do siebie):
Inna panieneczce się robota śniła.
Helena (do siebie również szeptem)
A tu widzę czarcia robota gościła.
Mamcia jak zobaczy, to nie będzie miła.
Cały parkiet czarny. O, i tam pod
stołem.
Zamaszyście piszesz swe treści sokole.
Poeta:
Wybaczenia proszę, droga panno Helu.
Horacy miał rację. Dzięki przyjacielu.
Bo faktycznie, baronostwo zaprosili w
gości,
A ja już z początku robię im przykrości.
(Hela z uśmiechem miłosnym i przewracaniem
oczu chciwie patrzy na Bogumiła)
Hela (na glos):
Gzieżby za złe mieli, toć to zwykła fraszka
-
to martwoty rzeczy jeno jest igraszka.
Każdy, jeśli co dnia przy zwykłym
rozumie,
Na pracę poety gniewać się nie umie.
Tak, jak i malarza, co w kolorów szale,
kropki dwie uczyni, gdy dzieło
wspaniałe.
Tedy, tym obrazem trzeba cieszyć oczy,
nie widząc tu kleksa, co na parkiet
wskoczył.
Tak i w tym sposobie, baron z baronową,
Nie zważą na plamy, gdy twe piękne słowo
(na papier rzucone) usłyszą miłosne.
Horacy (szeptem):
Jak strofy o Heli, to młodsze zazdrosne,
Jagienka, jak jagnię, po złości na
siostrę,
wnet zechce strofować pana Bogumiła -
i jej ta poezja mopanka jest miła.
Komentarze (18)
Zdolna bestia z Ciebie, Bogumile.
/Każdy, jeśli co dnia przy zwykłym rozumie,
Na pracę poety gniewać się nie umie.
Tak, jak i malarza, co w kolorów szale,
kropki dwie uczyni, gdy dzieło wspaniałe./
O ostatniej strofce nawet nie wspomnę;-)
Pozdrawiam z uśmiechem, CKMie:)
A jeśli to znowu plama, to spadam:(
No nie, musi być cd. Powiało Fredrą:)
Czytelnicy ze skóry autora obedrą, jeśli nie będzie
drugiej sceny:)
Miłego dnia.
Zdolna bestia z Ciebie, CKM Bogumile