Na co to komu ? Scena 3.
(W czasie, gdy Helena, Bogumił i Horacy,
wycierali w gościnnym, Jagienka z wrodzonym
sobie sprytem, udaje przypadłość i zajmuje
tym rodziców, aby dać szansę na
doprowadzenie pokoju do porządku i
uniknięcie niezadowolenia państwa
baronostwa)
Baron (do żony, oboje schodzą, są zaledwie
na szczycie schodów):
Moja żono droga, cóż to za hałasy?
Pan Bogumił zjechał z miasta na
wywczasy,
a te - jedna z drugą - taki czynią
rwetes.
Za mąż wydać, mówię, i będzie z tym
kretes.
Hela już ma lata, daj jej Panie Boże,
by w innym bogatszym zamieszkała dworze.
Baronowa (ze łzami w oczach):
Ależ mężu miły, mądry Światosławie,
pozwól córkom naszym dążyć ku zabawie.
Młode jeszcze kozy i głodne nowości .
(z tajemniczym uśmiechem)
Jak sądzisz, jak długo Bogumił zagości?
Ale patrzaj tylko kto siedzi na
schodach?
Jagienka jest li to? Cóż za niewygoda.
(do Jagienki z przyganą)
Co tu robisz dziecko w dolegliwym
zgięciu?
Jak drzewko złamane, bliskie już
uschnięciu,
Co się tobie stało, po czym ta żałoba?
Jagienka (ból udając):
Ach mamo, tak myślę, że jaka choroba.
Aż mnie zamroczyło – z bólu te ukłony.
Skurcz brzucha, niedobrze – a w oczach
zasłony.
Aż żem się wylękła - tak to nagłe było,
Że mnie , Pani Matko, całkiem
zamroczyło.
Baronowa:
Cóż mówisz dziecino, trza wołać doktora!
(Do barona)
Toć nasza Jagienka widać bardzo chora!
Baron:
Aj, chora tam zaraz, zawsze omdlewanie.
Być może przyczyną za długie czytanie?
Albo to, co zawsze już od pewnej pory,
ot zwykła przypadłość – kobiece wapory.
Baronowa:
Może to się zdarzyć - prawie jest
kobietą.
Intuicja matki mówi mi, że nie to.
Poślę po doktora, niech zbada przyczynę.
A gdzie jest Horacy? Niech poda rycynę.
(do Jagienki)
A Jagienka teraz - nim wezwę medyka –
Jedzenia i picia raczej nie dotyka.
Horacy! Horacy! Gdzie on się podziewa?
Jagienka:
Już mi lepiej trochę. Mamcia się nie
gniewa?
(do siebie)
Też mi to interes, takie udawanie.
Gotowi mi bronić zjeść słuszne
śniadanie.
Com ja Ci Miłości złego uczyniła?
Przecie raczej Hela weźmie Bogumiła.
A me poświęcenie zakończone dietą.
Czemu tak się stało, że jestem kobietą?
(Do baronowej)
To ja mamo droga pójdę na posłanie,
gdy odpocznę chwilę, zejdę na śniadanie.
Już chyba przechodzi, ucisk ustępuje,
Rycyna jest zbędna, już lepiej się
czuję.
Baron (do żony):
A, czy nie mówiłem? Znam takie przypadki
Tak to tę rycynę kochają dzierlatki.
(Baron z przekąsem)
Lek to wyśmienity, zna go szlachta cała
-
często przed zażyciem doskonale działa.
(Baronowa mierzy męża zgorszonym
wzrokiem)
Komentarze (7)
Bardzo mnie wciągnęło, czekam na to, co dalej i jak
rozwinie się miłosna atmosfera.
Świetna scenka!
Pozdrawiam :)
:)) Dzięki za okazję do uśmiechu.
Test rycynowy na hipochondrię godny polecenia:) Miłego
wieczoru.
brawo.
Talent i niespotykana,znajomość kobiecyj natury.
Świetne.
Świetnie.
I popadłam w zamyślenie, hmm...
Miłego, CKMie:)
Długie, ale bardzo wesołe :) Pozdrawiam serdecznie +++