Na co to komu? Scena 4.
Scena 4.
(w której Horacy, w monologu przy
przygotowywaniu stołu do śniadania,
objaśnia zawiłości koneksji Bogumiła z
baronostwem)
Horacy:
Ot i miałem spokój – istne poplątanie.
Przez poetę teraz całe zamieszanie.
Gościm familianta, powsinogę, barda.
Balladowa postać - kopia Abelarda.
Wietrzę wielki kłopot z diablich panka
wizyt.
Romantyczny golec, szuka Heloizy,
wraz z którą obejmie zasobne posagi -
móc trzy pisać po trzy i jadać szparagi,
to cel w jego głowie uknuty tak ładnie.
Myśli, że kto głupi, że nikt nie
odgadnie.
(robi pauzę, noże i widelce poprawia)
Baronostwo naiwni chcieli guwernanta –
dla Jagienki młodej. Wpuścili amanta.
Niby to rodzina, ale po kądzieli -
ziemniaczanej mąki resztki śród kisieli.
Kuzyn on daleki pani baronowej –
Związków nie pamiętam, acz zachodzę w
głowę.
(mówi powoli jakby sobie przypominając one
koneksje)
Ciotecznej babki córka, z rodziny
Tłuszczaków –
poszła za Potockim, co z Pilawą w znaku.
Romantyczna całkiem jakaś historyja.
Ów Potocki Eugeniusz - pod opieką stryja
-
studiował w Krakowie. By było weselej,
jako belfer dorabiał, ale nie za wiele -
jak to we zwyczaju młodzieńców i żaków.
Wiedzę chłonął zawsze nasz mieszczański
Kraków.
Przeto Tłuszczakowie płacą za nauki.
Ów Potocki się trafił, ot i zaraz wnuki.
Romantyczna historyja, choć nie idylliczna
–
zdarzył się wypadek - tragedia uliczna.
Bryczka rozpędzona, bo konie poniosły -
Eugeniusz na miejscu ma swój koniec
wzniosły.
Z niemowlęciem wdowa - opowieść ta wzrusza
-
opłakuje swego męża, Eugeniusza,
którego przyjaciel, imć pan Rymoszewski,
dał dziecku nazwisko. Miał majątek
ziemski,
ale nie za wielki, raczej z nędzą bida.
Zawsze kochał Tłuszczankę, lecz wielki był
brzydal.
Jak się okazało serca on wielkiego –
Bogumił, w istocie, pasierbem jest jego.
(poprawia serwetki na stole)
Potoccy patronatem wdowy nie objęli,
Bo o zaślubinach wcale nie wiedzieli.
Ponoć się po latach wydało zdarzenie,
Któregoś z Potockich ruszyło sumienie,
ale Rymoszewski ujął się honorem –
nie pozwolił syna otoczyć splendorem,
co z nazwiskiem idzie i herbem "Pilawa".
(wyciera filiżankę porcelanową z uwagą i
troską we wzroku)
I masz…zjechał do nas – to poważna
sprawa.
Ród to guwernantów, co panienkom służą.
Te nauki raczej najlepiej nie wróżą.
(ostatnie spojrzenie na stół)
Jak to losy ludzkie powtarzać się
zwykły.
Byle tu nieszczęścia z tego nie wynikły.
Komentarze (9)
Bdb. Pozdrawiam :)
Bardzo wesoło!
Bardzo na tak!
Pozdrawiam :)
Re: Al-bo
:-)
z przyjemnoscia i usmiechem podczytuje,
bez komentarza, bo i po co...:)
pozdrawiam
Re:
Chianti, Krzemanka Angel Bmoy, Amor1988
Dziekuje bardzo za udział w zabawie i miłe słowa.
Jak napisałem pod pierwsza scena to próba i zabawa.
Obiecałem, ze dokończę tę jednoaktówkę.
Jesli komuś przyniesie usmiech to cieszę sie, ale mam
świadomość czym jest ten tekst.
Zabawą.
Dla mnie jesteś wielkim geniuszem, mógłbym to czytać,
czytać i czytać bez końca, wciąż nowe, dalsze
fragmenty Czytając to wyobrażam sobie minionych wieków
realia, ubiór, sceny, a także głos i tonacja mowy, tak
jak np. tekst Mickiewiczowy.
Ważną kwestię poruszasz :) Pozdrawiam serdecznie +++
Przeczytałam z uśmiechem, lecz uczynić muszę jeszcze
dwa podejścia, bo się pogubiłam w rodzinnych
koneksjach:)
Miłego dnia:)
Miodzio :-)
Panie Morświn, sztuki pisać...komedyje...
Eh.
Super.
Objasnienie koneksji rewelacja.
Pozdrawiam.