Na codziennym morzu
Na codziennym morzu gdzie się zanurzają
Wodorosty łowią niewiedząc dlaczego?
A gdy fala przyjdzie znów się jej
poddają
Bo na fali przecież lepiej jest kolego
Bezwzględnie na czarty polują upiorne
By nie miało co szkodzić w ich przejrzystym
świecie
Marząc by życie smak miało wyborny
Ale sami wiecie-tak jakoś nie dzieje się
przecież
Łapiąc gwiazdy świetliste odrzucają
myśli
Nad którymi się przecież pasuje
zatrzymać
I zniżają dzień po dniu swe własne
ambicje
Sprowadzając do faktu-“niech się da
wytrzymać“
Czasem łzy popłyną,gniew chwyci za wargi
Bo kolejny dzień znów za szybko gdzieś
pierzcha
Kiedy poczuć smak,kiedy się nim
nakarmić?
I jak znależć sedno w takich życia
resztkach
Nic się więc niezmienia w galopie
historii
No bo tak jest,było,no i chyba będzie
Chwała zatem tym co umią być wolni
Od pułapek zycia w każdym jego względzie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.