Na czas
Oby nigdy więcej ...
słoneczny uśmiech całował skórę
gdy pod pustym dachem zadrżało serce
w zielonej odpędzały bose zmęczenie
co chwilę schładzając zmartwienia
nad brzegiem sadzawki
po drugiej stronie lasu
w pustym pokoju
czarny kraniec
dopadł samotną rodzicielkę
po pierwszym listku anty-środka
usłyszeć dwa głosy zapragnęła
ciszę stłumił zmartwiony wiatr
i dwa następne pieczątką się stały
zniewalająco zdradliwe
silne jak tury
- Ty sprowadziłeś mnie na czas
czy wieczysta wygrała z czasem więź?
pod pustym dachem
strzeliły zawiasy
znośliwie bez żalu ku pomocy
tuż po nich wzrok zlękniony
wodził po bladym spojrzeniu
uprzedził dezolację
drżącymi dłońmi gładząc po buzi
pytając - dlaczego?!
jestem kochana !
i Ty bądź !
Komentarze (7)
Dominiku, poruszający wiersz o niedoszłej
tragedii...dramatyczny ale mam też wrażenie, że jest
pełen zrozumienia i usprawiedliwienia. Uważam, że
bardzo namacalnie oddałeś emocje i za to gratuluje:)
masz rację - oby nigdy więcej..
równiez witam cię tu-tam ;)
Poruszajacy wiersz... dramatyzm przekazany w dobrej
formie
Czytam i podziwiam Twoje pióro, wiersz ciężki,
"ciemny" ale super napisany. Jestem doprawdy pod
wrażeniem i treści i formy.
doskonałe metafory brawo bardzo dramatyczny w swej
treści głębokiej
I znowu mogłam poczytać ciekawie , pomyśleć nad
oryginalnymi słowami i tematem.
Wstrząsający jest Twój wiersz:( Należy go czytać dwa
razy...tragiczne:( ale opisane świetnie!
ciekawie spisane slowa, ubarwily noc
gleboka..parna.... dosc lekko sie czyta........