Na dnie
I znowu leżysz na samym dnie
Swojego beznadziejnego życia
Gdzie nie dochodzi żaden
Nawet najmniejszy promień słońca
Starasz się wstać i otrzeć brud z kolan
Ale dlaczego się nie da?
Ty wstajesz, ale znowu ktoś podkłada ci
Nogę jak szlaban, którego nie
przekroczysz
I odwiedzasz cmentarz swoich uczuć
Których już nie posiadasz
A zwykły uśmiech to tak wielki trud
Na który już cię nie stać
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.