Na dnie mała tancereczka
Na dnie świata swoje miejsce znalazłam
tak
ja oszustka grzesznica niewierna
ostatnia z ostatnich
niewarta splunięcia
z podpuchniętymi oczami przemierzam
doliny
gdzie zieleń jest czarna i nieba już nie
ma
sponiewierana i zapłakana
trzy godziny się starałam
by mieć takie oczy i wzbudzić litość
nie płaszczyć się
nie błagać
nie skamłać o odrobinę człowieczeństwa w
człowieku
błazenadą goryczy na chwilę zabrać komuś
czas
tańczyć w piekielnym amoku
parząc stopy o własne grzechy
w łachmanach utkanych z niewiary
czuć się jak gwiazda
mieć widownię
mieć oklaski
niech wszyscy podziwiają jak skutecznie
można się stoczyć
Perfekcja! Krzyczą i biją brawo
Kłaniam się
po chwili scałuję z ich twarzy
szyderstwo
wykąpię się w pogardzie
i będę tańczyła tańczyła tańczyła...
może kiedyś usłyszysz o tym cyrku?...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.