na dobranoc
Jestem jak rozdarta sosna
Między wiatrakami i Bogiem,
Między pragnieniem a powiewem Jego prawa
W sercu uwięziony jak kanarek
Ćwierkam o Nim....
I na domiar tego burza we mnie
Na pustyni tam gdzie żar wściekły,
Pali miota mną po ścianach sm–owskiej
choroby
Między wiarą a grzechem i pragnieniem...
Dziękuje Tobie za słowa studzące me
myśli
O końcu świata.
Teraz zasnę w pokoju... życząc Tobie
snów
Jak pięknych ogrodów, w zapachu konwalii
na dobranoc...
Komentarze (1)
wiersz ma w sobie coś co przyciaga uwagę...pozdrawiam