Na dworcu
Przeszła mi już ochota na świat
na nowe podróże, na życie bez buta.
Wsiadłem w autobus i pojechałem
na dworzec, na swój jeden pociąg.
Na dworcu jest bardzo ludzko,
pijacko, papierosowo i toaletowo.
Blade twarze mijają się ciągle,
nie czują smrodu, nie lubią mydła.
Na dworcu nie ma bzów i róż,
z roślin to tylko biali ludzie.
Nie dają tlenu, tylko odpady
własnego ciała, własnej duszy.
Na dworcu perony i tory szerokie
pełne przyszłych trupów wesołych.
Ówdzie są ławki myślicieli,
co nimi stali się po kontemplacji.
Na dworcu jeden pismok nieczuły,
spisuje, wertuje, obstrukcję sieje.
Wiele nie nasiał, prorok głośnikowy
wezwał go na jedyny pociąg...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.