Na dzień dobry
popr.
Na dzień dobry dłonie tulę
włosy złotem przeplatane
wzdęte wargi pieszczę czule
gładzę szyję i kolana
Nos stęskniony skórą wodzi
mija fałdkę, mija wzgórek
palec utknął na wierzchołku
opuszkami pieprzyk skubię
Pocałunków bukiet składam
na policzki zrumienione
czuję słodycz twego smaku
w uniesieniu zaraz spłonę
Wchodzi dziecko, koniec figli
czułość prysła z pierwszym słowem
"czy..." - zawisło nad harcami
"czy śniadanie już gotowe?"
Gorzką kawą cucąc usta
spłoszyliśmy myśli grzeszne
ręce błądzą w pożegnaniu
ogień w oczach tli się jeszcze
Komentarze (8)
Bardzo ciepło i przekazałeś taki prawdziwy rodzinny
obrazek z lekkim humorem, bo cóż w takiej sytuacji
robić tylko się uśmiechnąć ...i spłonąć.
Fajny wierszyk, chociaż może to rano miało być
fajniejsze, ale....
Szczęściarz:)Lekkością słów unosisz.
POZDRAWIAM
myśli grzeszne na noc przejdą na
pewno a to szczęście w rodzinie o czym na dzień dobry
wiersz pięknie opowiada Bardzo ciepły ładny wiersz
Pozdrawiam z :)
kradzione chwile, gdy poranne motyle w duszy grają a
dzieci jeść wołają :)) samo życie - pozdrawiam
Obudziłeś mnie na wesoło z nutką niedosytu.Czemu nie
zamykasz drzwi??
Bardzo ciekawy opis chwili. Niestety bywa i tak.
A kto powiedział, że to grzech?