na gorączki / zwody
rozpalając w kominku ogień...
schodami znowu w dół w dolne rejestry przez
lędźwie
wstrząsany dreszczem pośpiesznym i pobożne
oczka
jako spacermistrz dyżurny poprawiacz
domowych ognisk
mam czkawkę alergię na cudzy oddech za
uszkiem i mierzwienie włosów
na nitce kołyski bioder gdzie dłonie wciąż
cierpią ciepłe oderwane
od cudzej rzeczywistości po pośpieszne
śniadanie i więcej mocniejszej kawy
jak było jest i będzie a skończy się na
nowo w rozszeptanym zakamarku plaży
nie powiem zbyt wiele gdy zapytasz jak
bardzo cię czuję najczęściej miętówką
miękkością ud i radością wtuleń a to co
roznoszę bliższe jest nam mocą zarazy
niemożnością zapominania i dobrze.
... można pogawędzić o sobie.
Komentarze (2)
Przypadkiem tutaj trafilam -przeczytalam kilka Twoich
wierszy - dobrze, intrygujaco piszesz.
sam ze soba o niej... hmmm nie jestem pewien czy
dobrze zinterpretowałem twój wiersz ale pierwsza
zwrotka jest dla mnie rewelacyjna - kontrowersyjna ale
ciekawie oddana chwila samotności z nią w głowie :)
dobry wiersz