Na grzyby.
Do lasu na grzyby sobie pojechałem.
I nic w tym dziwnego. Taki kaprys
miałem.
Słońce świeci ładnie. Lało też aż miło.
To może i w lesie coś tam obrodziło.
Koszyk na bagażnik. Do niego kanapkę.
A na głowę [kleszcze] turystyczną
czapkę.
Jeszcze wziąłem piwo. Może to i głupie.
Ale ja co głupie, to raczej mam gdzieś.
Zastrzegam że puszkę. Nie jakąś butelkę.
Zamykam tym samym dywagacje wszelkie.
Puszka wróci ze mną. W kontener z
metalem.
Segreguję śmieci. Nie chwaląc się wcale.
Wracajmy do lasu. Jadę małą ścieżką.
Pedałuję wolno. Rower mam z przebieżką.
Ptaszki gdzieś śpiewają. Swoim ptasim
głosem.
Ja też coś tam nucę cichutko pod nosem.
Ale wzrok skupiłem na leśnych
poszyciach.
Wszak grzyb moim celem. Celem do
zdobycia.
A cel ten przekorny. Ani śladu grzyba.
Coś mi się wydaje, szlag mnie trafi
chyba.
Tak wczoraj trąbili, pewnie w
,,TV-enie’’
,,Do lasu ludziska. Grzybów
zatrzęsienie’’.
Ja jak ten idiota, głosów słucham
takich.
Grzybów nie mam wcale. Za to mam żylaki.
Kilometrów zdarłem rowerem też masę.
Nie licząc się z bólem, nie licząc się z
czasem.
Aż zmożony strasznie, zjadłem swą
kanapkę.
Popiłem piweczkiem…i na oczy
czapkę.
Czyli w sen zapadłem. Drzemkę dla
grzybiarza.
To się czasem w lesie grzybiarzowi
zdarza.
Jak się obudziłem, to miałem wrażenie,
Że dziwne nastało jakieś zaciemnienie.
Wszędzie było głucho. Wszędzie było
ciemno.
O rany [myślałem], co to będzie ze mną.
Spałem do wieczora jak te małe dziecię.
Nie mając pojęcia nic o bożym świecie.
Ptaszki już zamilkły. Las wydawał
dźwięki.
Co mnie przyprawiało o najgorsze lęki.
I chyba bym umarł, przez to
grzybobranie.
Gdyby nie myśliwi. Szli na polowanie.
Oni to przypadkiem, cud że nie
strzelali.
Biednego grzybiarza zdołali ocalić.
Od tamtej to pory, przyznaję się
szczerze,
jak jest temat grzybów…to mnie on nie
bierze.
Mam dziwną reakcję odrzutowo- wsteczną.
Do lasu daleką. Ostrożną. Bezpieczną.
Komentarze (5)
A ja lubię grzybobranie-zbieranie grzybów róznych
gatunków w dużych ilościach. Wiersz naprawde ładny,
nie zawsze zachodzi potrzeba dzielenia wersa kropką
ale to tak na marginesie.
Bardzo mi sie podoba, taki pozytywny.
Zabawna historia Ci się przytrafiła. Wiersz ciekawy,
sytuacja z każdą linijką narasta, emocje sięgają
zenitu, a tu nici - grzybów zero - nie ma i zachwytu.
Tylko co wróciłam, cały koszyk przepięknych
maślaczków. cud, miód zazdrośćcie
Aż uśmiechł wykwitł na twarzy mej , gdy przeczytałam
wiersz ten. Plusik