Na końcu świata
Ognia blask spokojny niczym brzask,
Nie wzburzony falami niemocy,
Cały dziś bez przemocy.
Ze spokojem spojrzawszy nań,
Zerkam czy szatan wita tam
Gdzie fale swój koniec mają,
Gdzie lekko o brzeg uderzają.
Lecz z tej bezsilności niemej
Przeraził się dziś niemniej.
Widziałam cud, z którego biła moc,
Zdawała się wyczuwać z tę ciemną noc.
Słyszałam głos, jak szept niewyraźny,
Choć poranek wydawał się być raźny.
Świat w płomieniach stanął
Gdy z ciemności wyłonił się Anioł.
Lekko skrzydłami się zasłonił,
Łzy z oczu zaraz wygonił.
Nic już nie pomagało.
Nic na świecie już życia nie miało.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.