Na koniec
Zgrabnymi ruchami szczupłych dłoni
Odmierzasz równe paski z papieru
Lecz za szybko… czas krew
roztrwoni
Daremnie biegnąc i plamiąc bez celu
Białe kwiaty ofiarne
I stoję samotny, stoję oniemiały
Wznosząc ku górze krwawiące ramię
Zda się ziemia się kołysze –
glob cały!
Razem ze mną zasłuchana w
ciszę…
Coś mówisz, a ja ni słowa nie rozumiem
zatopiony w melodii dźwięcznego głosu
Przepełniony blaskiem jak w bursztynie
Nieruchomy jak słup ofiarnego stosu
Daremne płonę w męce
I stoję samotny, stoję
oniemiały…
I jak wszechmocny prawie bluźnierca
Zdolny swą słabość mocą prze-mienić
Co mam najcenniejszego krew serca
Rozlewam przed tobą wprost na ziemi
Na wspólnym ołtarzu
I stoję samotny, stoję
oniemiały…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.