Na krakowskim rynku
Na moim stoliku stoi czarna mała
Tli sie powoli dym z papierosa
Harmonia z tyłu dzwięk jakiś wydała
Przelatujący po turystów głosach
Na przedzie zarys ściany prosty
Obleczon cały w kamienic fragmenty
Dziewczyna niesie świeczki płomyk prosty
Chmury wprzężone w nieba firmamenty
Wietrzyk przywiewa scenerie jesienną
Ktoś hardo obok się przepycha
Świeczka dziewczyny tli się już przede
mną
Zadowolona z mojego stolika
Tak sobie siedze na krakowskim rynku
Patrząc na ludzkie światy przechodzące
Obudowane w kobiece zarysy
I oczy mężczyzn o coś wołające
Sukiennic światła strzelają nad domy
I "Adaś"dumnie broni cech pomnika
Pan młody biegnie świeżo zaślubiony
W panice myśląc-co na niego czycha
Wieczór ciemnieje coraz już dojrzalszy
Papieros cały już w dym się wypalił
Kawa na dnie wśród fusów swą toń
marszczy
Czekając by picia akt się spełnił cały
Myśli niewiele,medytacji chwila
Dała mi oddech a może zgoszknienie
Czas już najwyższy żebym z tąd dał dyla
Bo przesiedziałem tu całą niedziele
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.