Na łące zatracenia
...Czasami miłość bywa milczącym wyrzeczeniem...
Tutaj pośród trwa
Tutaj gdzie dwa lata temu
Byliśmy jendością
Tutaj gdzie miałam
Zakończyć swoją marną egzystencję
Siedzę samotnie
Z łzami na policzkach
Z krwią na ręce
Z żyletką obok
Daję sobie ukojenie
Ptaki swoje trele w głos podnoszą
Wiatr szumi silniej niż wtedy
Nie ma Ciebie
Mnie tez nie ma
Jestem tylko fizycznie
Krwawiąca tutaj
Z gorącym umierającym
Sercem przy Tobie
Ty nawet nie pamiętasz
Ze to dziś
Mój Aniele
Mój kochany
Mój idealny
Umrę dla Ciebie
Bo tylko Ciebie
Tak Naprawdę chcę
...i nie dostanę
Mak
Krew
Wiatr
Ja
Lecz Ciebie nie ma
I nie będzie...
Kocham Cię...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.