na luzie
Czar łódzkich wspomnień...
na gliniankach szum i wrzawa
wygnieciona wokół trawa
w stawie ryby wypłoszone
tak że mylą łeb z ogonem
ten kto może brodzi w wodzie
bo w niej chociaż trochę chłodniej
słońce grzeje upał taki
brązowieją więc dzieciaki
a na pledzie jakaś lala
to na raka się opala
nie z tej ziemi kłopot będzie
skóra z pleców wnet jej zejdzie
wszędzie koce i ręczniki
obok słychać jakieś krzyki
to kibice zagrzewają
tych co w piłkę pogrywają
wyciągnięto też wałówki
jakiś bigos zimne nóżki
oj te trzeba w wodzie schłodzić
bo się zaczął kłopot robić
już posila się rodzina
mama głośno prosi syna
by leberkę* zjadł z angielką*
dziś niedziela więc jest święto
chociaż to sadzawka mała
masa luda się zebrała
nim do pracy wiara ruszy
musi nabrać animuszu
tu w tygodniu to jest cicho
tylko wierzby się kołyszą
czasem w stawie pluśnie ryba
lecz w niedzielę - nie ma wybacz
Argo.
1. leberka - pasztetowa 2. angielka - długie pieczywo pszenne
Komentarze (8)
Dziękuję czytającym za wizytę nad stawem i
pozostawione komentarze. :)
Nie popularne w tamtych czasach miejsca zgromadzeń
wypoczynkowych łodzian miałem ja na myśli Beano ale
zwykłą sporą sadzawkę po wydobyciu gliny powstałą, a
było tych miejsc w Łodzi sporo i nad tymi starszymi w
krajobraz już wrosłymi bywało wesoło, ot co. ;)
Pozdrawiam. :)
No cóż, każdy z nas potrzebuje odrobiny luzu po
tygodniowej pracy:)
Pozdrawiam:)
Marek
Świetnie rytmicznie i leciutko - przypomniałam sobie
glinianki pod miastem gdzie była cegielnia wszyscy
tam plażowali -:-)
pozdrawiam
Klimacik palce lizać. Od razu się lato rozbuchało w
głowie.
czyżby Arturówek...? stawy Jana a może
Stefańskiego...nie lubię tłumów...
wiersz owszem bardzo się podoba...
pozdrawiam szumem wierzb rozkołysana:))
Pięknie oddana atmosfera majówki. Z przyjemnością
czytałam. Udanego dnia:)
no cóż, każdy szuka ochłody nad wodą...