Na obczyźnie
Impetyk Zbigniew (blisko Mandalaj)
Sztorcował chłopa: „Pitku, spitalaj!”
Zaskoczony autochton,
Znając niekiepsko bon ton,
Domyślnie odparł: „No hospital. Bye!”
Impetyk Zbigniew (blisko Mandalaj)
Sztorcował chłopa: „Pitku, spitalaj!”
Zaskoczony autochton,
Znając niekiepsko bon ton,
Domyślnie odparł: „No hospital. Bye!”
Komentarze (36)
;)
zabawne
świetny:)
Dobre, hi,hi. Świetna zabawa językiem.:) Pozdrawiam
O rany, ale mistrzowski limeryk!
Ironia aż kipi i to jest to
Klasa....
Coraz bardziej mi sie podobają Twoje limeryki:) Ten
świetny:)
Kapitalny :)
Dziękuję za odwiedziny i proszę o jeszcze:)
Tymczasem podążam powolutku w objęcia Morfeusza, gdyż
(jak mawiał tata): "Trza iść spać, bo pchły na d...
czekają". ;-p
Tomek Tyszka, dzięki za super anegdotę:)
dobry pomysl i wykonanie pozdrawiam
super sytuacja życiowa jakich mnóstwo przynosi życie
tu na obczyźnie:
nowo przybyłego do pracy w jukeju rozbolał ząb pyta
się kolegi co ma robić skoro nie zna języka.
- idź do tej przychodni w centrum tam jest dentysta co
trochę kuma po naszemu...
tak więc zrobił jak mu kolega radził a po powrocie z
wielkim oburzeniem krzyczy na niego...
- do kogo ty mnie wysłałeś mnie jeden ząb bolał a ten
wariat wyrwał mi dwa...
- a jak to było? mów po kolei
- zajrzał w zęby i pyta gdzie mnie boli...
- to pokazuje mu że (tu)a on ciach i mi dwa wyrwał...
- to się ciesz że cię nie spytał który cię boli bo co
by wtedy było jak byś mu powiedział że (ten):))))
pozdrawiam z humorkiem:)
Dziękuję za dotychczasowe komentarze. Jeśli można
prosić, chciałbym repetę:)
Ciekawy i pomysłowy.Pozdrawiam.