Na parapecie zdarzeń
Tym, którzy nie zdradzili swych marzeń...
Na parapecie zdarzeń
Księżyc srebrem się ściele.
Zdmuchnął już świeczkę zatęchłych
marzeń,
Nowe ze sobą niesie nadzieje.
Więc po omacku szukam noc całą
Tych, szarym kurzem pokrytych snów.
Śpieszę się wiedząc, że trudność niemałą
Stanowi Słońce, gwiezdny ich wróg.
Szukam... błądzę,
Po łez pokruszonym szkle...
Mokra, drżąca...
W otchłań snu zapadam się.
Na parapecie zdarzeń
Śpią otulone dziewczęce sny.
Kołdra ich z kurzu, poduszka z marzeń
Śpijmy spokojnie... i ja... i wy.
... i nadal potrafią je śnić.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.