Na parkingu przed pogotowiem
Siedze w samochodzie, jak zwykle w
samotności,
Dopalam papierosa i rzucam losu kości,
W oddali brzęczy osa, odwracam się by
dostrzec, to maleńkie życie, a to śmierci
kosa wieści ciała gnicie,
Poświstuje w mroku, ciągle coraz
głośniej,
tnie rozdartą duszę, coraz głębiej,
mocniej,
W oddali słychać trąbkę w religijnej
pieśni
lecz trębacz nie wie...
Że śmierc tym obwieścił...
by pogrążyć się w smutku, lub ból z żalem zmniejszyć, niechaj ten mój wiersz, odejście bliskich wieńczy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.