Na początku była łza
Na początku było słowo. A od słowa
pochodził człowiek.
I człowiek stał się słowem. A słowo
człowieka było cierpieniem.
Od cierpienia pochodziła łza.
I upadły cztery srebrne łzy z nieba wprost
na ziemię.
I wpadła jedna łza z rynny wprost do oczka
wodnego.
Jedna mała łza, nic nie znacząca w jeziorze
łez.
I stała się pożywieniem dla ryb, lecz
mogłoby jej nie być.
I wpadła druga łza do starego garnka pośród
traw.
Nie była tam potrzebna, nie wsiąkła w głąb.
Pozostała.
I stworzyła ona dom dla licznych, malutkich
zwierząt.
I wpadła trzecia łza na kamień,
rozbryzgując się wokoło.
Łza pusta, niepotrzebna. Nikt jej nie
chciał czuć, czy widzieć.
I ta łza została zapomniana, choć starała
się ruszyć tyrana.
I wreszcie spadła z nieba łza czwarta. I
spadła na grunt żyzny.
Dzięki tej łzie powstały rośliny a dzięki
nim ożyły zwierzęta.
I wtedy człowiek o niej zapomniał i tak łza
umarła.
Lecz dopóki żyje łza piąta, ludzie żyją na
ziemi.
Inne zostały zapomniane, choć tak bardzo
chciały przetrwać.
I wtedy człowiek zapomina o tym, że sprawia
cierpienie.
Płacz.
Gdzie jest piąta łza?
Dla ludzi, którzy zginęli w zamachach terrorystycznych...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.