Na pożegnanie
Noc spowijała rozedrganą pościel,
a dźwięki szeptów wirowały tornadami
między naszymi dłońmi.
Zimy pukały w szyby
zbyt natrętnie.
Oddechy wtapiały się
w smolistą czerń
Twoich włosów
i przeczesywały je
nazbyt dokładnie.
Brudny taniec
naszych splecionych ciał
w rytm muzyki
wczorajszej burzy
zgarszał kukułki.
Pusty dla nas pokój
odbijał głucho ciche śmiechy
zimnych luster
z przedpokoju.
Bezkarnie uczyliśmy się
naszych myśli na pamięć,
a milczące zegary w bezruchu
odliczały wspólne chwile.
***
Dziś w tej ciemności
biją tylko serca upadłych,
którzy z twarzami w błocie
szukają słońca.
I nikt mnie nie wita,
gdy wracam myślami do przeszości
przez nieme listowie...
już nic nie chrzęści pod ich stopami.
Idealizowałam nieidealnego. Nastawiam drugi policzek, bo tamten już zbytnio boli...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.