na progu świtu...
Kilka minut przed szóstą. Świt się kąpie w
kałuży,
w nocy deszcz lał rzęsisty. Niebo wciąż
lico chmurzy,
szarą płachtą zasłane. Patrzę w szybę
zmokniętą.
Wiatr tarmosi szarością z liśćmi w jedność
tak spiętą,
jakby chciał porozrywać, ich podarte już
ciała.
Noc na krańcach zadumy, senną nutą
zadrżała.
Trącam promień słoneczny, kątem oka
zaspanym.
Dzień się zbudził i tańczy z wiatrem pluchą
szargany.
Kawa jawę wyostrza, senność z nagła
zaburzy.
Czas wyjść z domu; świt właśnie skończył
kąpiel w kałuży.
moim kochanym Rodzicom...
Komentarze (24)
Bardzo ładnie napisane:)
...dziękuję za rewizytę:))
Ranek na medal, obrazek malowany przy kawce.
Należycie uchwycony.
Pozdrawiam Stefi, dziękuję za wizytę u mnie.
;)
...dziękuję Mariuszu, pozdrawiam:))
Ładnie trącasz świtanie dnia.
Pozdrawiam
...fakt, chyba zmienię na melancholię; dzięki Ania:))
pięknie opisałaś budzący sie ranek, choc nutka
melancholii sie wkradła.
Bardzo mi się podoba ten plastyczny opis świtu.
Co myślisz Stefi o zmianie
"ich podarte już ciała." na
"nadszarpnięte ich ciała."?
Miłej niedzieli:)
na progu świtu można się zadumać i zatęsknić,
pozdrawiam Stefi Twoją wrażliwość
pięknie malujesz słowem