Na przeciw tym wszystkim...
Żałosne niebo niepoukładanych kłamstw
Kruszy się nade mną tak nieprzyzwoicie
Że wzrok ludzki zmusza do wstydu
Przed którym z łatwością się wzbraniam
Może i ten widok jest żałosny, jak ja
sama
Ale naprawdę dobrze jest być przesiąkniętą
złem
Od środka, sowicie wypełniona po brzegi
Umiejętnością knucia i kłamania
Nie zamierzam udawać Matki Teresy
Ja, kłamliwa nieprzytomnie aż po czubek
głowy
Zatracona w czymś, co nigdy nie znika
To w rzeczywistości nie jest złem, lecz
mądrością
Przecież pyszczę tylko kiedy potrzeba
I kłamię zwinnie, by uniknąć zwarć
Od początku do końca i jak długo się da
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.