Na rozdrożu
Nie wiem, czy potrafię...
na rozdrożu… nie liczę już raz
który
życia kołowrotek myśli pogania
boje się spojrzeć w dół boję do góry
przymus egzystencji stawia pytania
nie znam odpowiedzi - więc retoryczne
każdemu się zdarzają - pocieszeniem
dokąd teraz? co dalej? prozaicznie
ćwierć wieku… czy dostanę
rozgrzeszenie?
bielą kusi tabula rasa roku
skąpy los szansę niechętnie daruje
nadziei cień przygląda mi się z boku
wiotki czas liczy że jej nie
zmarnuję…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.