Na rozdrożu
Znów stoję na rozdrożu Twoich dróg
Nie wiem czy podać rękę czy uciec znów
Szaleństwem jest wciąż gonić dotykać dna
Ktoś taki jak Ty może lepiej Mnie zna
Dławię się chwilami spędzonymi z Nim
Niebył nigdy Tobą więc kim?
Dzień uchyla dzień żagnając noce
Czuje się jakbym żyła w innej epoce
Dlaczego jesteśmy głusi gdy ktoś Nas
woła?
Jeden serce ma zamknięte a drugi kocha
Dlaczego to uczucie tak bardzo Nas boli?
I wciąż żarzy ogień zabijając powoli
Powtarza ciągle że nie jestem sobą
Oszaleję...To staje się Moją obsesją
chorobą
Zamyka drzwi gdy otwieram serce
Gdy je zamykam on pragnie czegoś więcej
Miłość to niezwykłe uczucie zakochanych
Tych jedynych kochających wybranych
Miłość niedyktuje warunków ugody
Człowiek jest zbyt słaby za młody
Dlaczego to uczucie omija Mnie z daleka?
Kiedy wołam do kogoś nikt na Mnie nie
czeka
Przez życie idę Sama wciąż Sama
Czy to możliwe że nie jestem wybrana?
Znów stoję na rozdrożu Twoich dróg
Nie wiem czy podać rękę czy uciec znów
Szaleństwem jest wciąż gonić dotykać dna
Ktoś podobny do Ciebie
wogóle Mnie nie zna...
Jesteśmy wolni jak ptaki gdy kogoś
kochamy
Czy gdy jesteśmy z kimś kogo kochamy
Być może kiedyś miłość zapuka do Twych
drzwi
Wtedy spytaj się jej czy kiedyś zatańczy Mi
2004
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.