Na rozdrożu
Pośród zieleni, rozdroża dróg,
maleńki biały, domek stał.
Mała figurka w błękicie szat,
patrzyła na ludzki zwykły świat.
Przyklęknął przed nią zbłąkany ktoś,
krzyżem zaznaczył oblicze.
W chaosie wędrówki zagubił się,
życie powoli traci sens.
Pod stopą chrzęści niepewny ląd,
w zwierciadle zmęczone odbicie.
Na ustach cichej modlitwy szept,
z oczu wyziera wielki smutek.
Tu na rozstaje rzucił go los,
odnaleźć chce siebie samego.
Do Boga kieruje prośby swe,
człowieka słabego i grzesznego.
Komentarze (40)
świetny do refleksji:) pozdrawiam
Każde miejsce na modlitwę jest dobre. Ładny wiersz.
Warto szukać wyjścia z ciemności ku światłości
Każdy potrzebuje czasem pomocy.
A prawda taka, aby odnaleźć właściwy kierunek...
pozdrawiam serdecznie
bardzo ladna refleksja pozdrawiam
Ale trafiłaś Virginio na mój gust -
uwielbiam takie wiersze.Punkt,gratulacje i Miłego
dnia.
Zabłąkany ktoś, ładnie, pozdrawiam :))
już sama próba dojścia do ładu ze sobą jest odwagą.
Wiara pomaga.
"Przez ile dróg musi przejść każdy z nas, by mógł
człowiekiem się stać?"
Pozdrawiam