Na ryby
Zarzuciłem wędkę i poczułem branie
już się ucieszyłem, będę miał śniadanie
Jak to wyciągnąłem, ze strachu zdębiałem
takiego potwora nigdy nie widziałem
Łeb wielki jak baniak, wyłupiaste oczy
bałem sie okropnie... zaraz na mnie
skoczy
Cichutko na palcach trochę się zbliżyłem
patrzę na swą wędkę, kotwiczkę straciłem
No i zaczął wrzeszczeć, że on tu nurkuje
za to co zrobiłem mnie nie podaruje
Jako płetwonurek będzie miał kłopoty
jak z kotwiczką w d.... ma isć do roboty
Komentarze (20)
:))))) potrzeba mi było tego uśmiechu. Pozdrawiam
bardzo serdecznie Karl
Kto by pomyślał, że w piątek, na dodatek 13-go, znajdę
taki szeroki usmiech:)
Pozdrawiam cieplutko:):):)
Dzięki za humor Karliku!!
przesuper:)
Pozdrawiam serdecznie:)
mega , usmialem sie
:D
Bardzo dobry zapis:)
Ale zadziwiająca przygoda na rybach:))) I zacnie
opisana:))
Ciekawa przygoda.Pozdrawiam.:)
Karl - napisz prosze Cie błagam do mnie na maila, bo
mam pytanie co do twojego wiersza ( w cztery oczy)i to
nie cierpjące zwłoki
malgorzata.berk@gmail.com
Świetne, ale się uśmiałem,bo sam bardzo lubię chodzić
na ryby + pozdrawiam
a to niezła przygoda ;-) bardzo fajny wiersz :-)
FAJNY WIERSZ!Od początku.........do końca z kotwiczką
w tle!!!
a ja od poniedziałku się uśmiechnęłam -fajny z humorem
to mi siępodoba:-))))))
pozdrawiam.
Nie zazdroszcze mu tej kotwiczki:)))pewnie dlugo Cie
zapamieta:)))Pozdrawiam
Super wesoly wiersz:)Pozdrawiam.
No to musiało boleć ha ha ha- masz ekstra poczucie
humoru i potrafisz rozbawić.Świetna humoreska:))
Pozdrawiam :))