[ na sali ]
Paranormalnie gniotę
własne ramiona
i zęby wbijam w dolną wargę
nie łapiąc oddechu
gdybym tu
miała pościel cudzą białą
- zasłoniłabym swój wstyd
i nóż
który palców by mógł
mnie pozbawić na zawsze
gdybym tu
niebo z zewnątrz
przytargała
które z zimna moich włosów
stwardniało by niezręcznie
przed tłumem
uderzałbym w nie głową
tak aby kolana popękały
złożone w pół.
...
siedzę w ławie oskarżonych
obok Boga
z głową spuszczoną w dół
nie potrafiąc odmówić modlitwy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.