Na śmierć
W obliczu tego, co dookoła.
Pewien młodzian chciał z mistrzem o
śmierci rozmawiać,
różne pytania o niej zamierzał zadawać.
Ten w spokoju zupełnym, wywód zrobił
krótki,
nie chcąc sprawić przykrości, ani przywieść
smutki.
- Jeśli ufasz Bogu, nie troskaj się więc
wcale,
zostaniesz osądzony, wysokie morale
i moc dobrych uczynków, zaprowadzą
ciebie
tam, gdzie będziesz szczęśliwy i znajdziesz
się w niebie.
Jeśli zaś Bogu nie ufasz, albo wątpisz w
niego,
zamkniesz oczy i umrzesz, a świata
tamtego
nigdy wszak nie zobaczysz, skoro ludzi
mamią,
księża wraz z biskupami i myślisz, że
kłamią.
Tak czy inaczej nigdzie przed nią się nie
skryjesz,
więc póki tu jej nie ma, doceń to, że
żyjesz.
Komentarze (23)
Miły
To skrót myślowy, bo ufność Bogu zakłada tutaj
wszystko inne. Najważniejsze, żeby wierzyć,
przetrzegać przykazań i tak dalej. Mam za sobą dawkę
religii. Pozdr.
PS.
Religijny model zbawienia jest zaprzeczeniem Biblii. W
tym sensie piszę. Ale każdy decyduje sam w co i komu
wierzy.
Bez różnicy. To nieprawda.
Puenta wiersza doskonała.Trzeba cieszyć się z życie
dopóki możemy. Pozdrawiam serdecznie :)
Miły
Nie w zamian, a w następstwie. Pozdrawiam.
Niebo w zamian za dobre uczynki to fałszywa doktryna.
Pozdrawiam :)
Żyć, jak tylko najlepiej się da i cieszyć się z życia,
póki trwa. Dobre refleksje w wierszu.
Pozdrawiam serdecznie.
Wtaj Marku w takich chwilach wychodzi z nas prawdziwa
natura ;)
Pozdrowionka miłego dnia