Na spacerze
Chodzę...
Samotnie,
Przez park,
Po ścieżce usypanej śniegiem,
Z zagubioną duszą,
Wołając o pomoc...
Rozmyślając nad jutrem,
I nad każdą chwilą spędzoną w tęsknocie,
Czekając na magiczny dzwonek telefonu,
Aż Ona zadzwoni,
Tak sama z siebie,
I powie,
że będzie dobrze...
I wszystko odejdzie,
W chwile zapomnienia...
Aż do następnej chwili,
Spędzonej na spacerze,
Na ścieżce usypanej śniegiem,
Z zagubioną duszą,
Wołając o pomoc,
Znowu rozmyślając nad jutrem,
Nad marzeniami,
Które się nie spełnią...
Czekając na magiczny dzwonek telefonu,
Aż Ona zadzwoni,
Sama z siebie,
I powie,
Że będzie dobrze,
Ale to wszystko,
To tylko-
Nużące złudzenia...
Komentarze (6)
podoba mi się ten wiersz - bardzo - powtórzenie
zamierzone bardzo wzmacnia tekst, dobry pomysł.
Ciężko znaleźć inną drogę, kochając jedną, wyjątkową z
miliardów na Ziemii osób... Pozdrawiam :-)
Życzę, by Ci się spełniło. Jeżeli masz jej numer to
może spróbuj Ty zadzwonić. Fajny debiut, witam Cię
serdecznie w naszej bejowej rodzinie.
ehhh skad ja to znam...
tez czekam
kiedys sie na pewno doczekamy:)
Fajne krotkie wersy. Przypomina rytmicznosc jak u
samuela becketta, strumien swiadomosci. Mozna czytac
bez ze, az, i. Fajne to powtorzenie - czekajac na
magiczny dzwonek.
proponuję inną drogę może będzie szczęśliwsza
pozdrawiam